Wczoraj Krzysztof "Diablo" Włodarczyk przygotowywał się do walki o mistrzowski pas organizacji WBC. Wraz ze swoją ekipą biegał po Lasku Bielańskim, kiedy natrafił na... powieszonego na drzewie mężczyznę! Szybko odczepili konającego samobójcę i wezwali karetkę.
Nie czuję się bohaterem - skomentował całe wydarzenie Włodarczyk w rozmowie z TVN Warszawa. To, co zrobiłem, to normalna, ludzka reakcja.
Po przyjeździe karetki okazało się, że pojazd nie jest w stanie wjechać na grząski teren lasu. Samochód utknął w głębokim dole. Czekający na drugi ambulans Włodarczyk chciał nawet sam zawieźć niedoszłego samobójcę do szpitala.
Chciałem go zarzucić na plecy, przejść się z nim i wsadzić go nawet w taksówkę i zawieźć go do szpitala – wspomina bokser.
Dopiero dzięki pomocy straży pożarnej, nieprzytomny mężczyzna został przewieziony do szpitala przez drugą karetkę. Wiadomo już, że 60-letni samobójca odzyskał już przytomność i nic nie zagraża jego życiu.
Nie zastanawialiśmy się chyba nawet z 10 sekund, 5 sekund chyba i "dobra zdejmujemy go". Ja podnosiłem, a druga osoba jakby zdejmowała ten sznurek z szyi – opowiadał przejęty Włodarczyk. Zdaje mi się, że to były tylko 2-3 minuty od momentu, kiedy on się powiesił i może jeszcze brakowało jakichś 2-3 minut, dopóki ten człowiek zupełnie by nie żył.
Mało ciekawa śmierć. Wyobraźcie sobie - dusić się przez 6 minut...