Artur Boruc jest już oficjalnie wolny. W zeszłym tygodniu zakończył swoje trwające 7 lat małżeństwo. Brytyjskie gazety poinformowały, że żona i syn bramkarza otrzymali jedną trzecią jego majątku, czyli ponad 2,2 miliona euro. Boruc zobowiązał się też płacić wysokie alimenty i zrzekł się praw do willi pod Warszawą, gdzie już od dawna mieszka jego była rodzina.
Bramkarz planuje rozpocząć nowe życie ze swoją kochanką Sarą Mannei. Kupił już dla nich i dla jej córki dom za 7 milionów złotych. Brytyjskie gazety donoszą, że para planuje już ślub.
Za 2,2 miliona euro Artur pozbył się "kłopotu" i teraz może spokojnie, bez wyrzutów sumienia, zakładać drugą rodzinę. Oby tylko nie przejechał się na Sarze tak jak Michalczewski na kilku swoich byłych. Obecnie bokser żali się, że kobiety wyssały go z pieniędzy i ciągle chcą więcej. Ciekawe swoją drogą, czy będzie się spało Sarze u boku faceta, któremu odbiła rodzinie. Przecież w każdej chwili może się "odkochać". Artur udowodnił już, że żyje przede wszystkim dla siebie.