Podobno pod wpływem traumatycznych przeżyć związanych z problemami w pracy, w osobowości Hani Lisicy zaszły poważne zmiany. Gdy idzie korytarzem, nadal roztacza wokół siebie aurę: to ja, Hanna Lis. I nikt nie ma wtąpliwości, kto ma ostatnie słowo - mówi Show pracownik TVP. Ale nie ma w niej już tyle determinacji, co przed grudniowym zawieszeniem.
Współpracownicy twierdzą, że luz Hani bierze się stąd, że dostała propozycję dobrej pracy. Poza telewizją, jak to się modnie mówi - "w biznesie".
Ewidentnie zrozumiała, że świat nie kończy się na Woronicza i wcale nie trzeba do końca życia pracować w telewizji - mówi jej znajomy. To spodowało zmianę jej nastawienia do pracy. Na bardziej olewcze:
Wcześniej chciała mieć wpływ dosłownie na wszystko - mówi informator tabloidu. Ostro forsowała zmiany. Teraz mniej jej na tym zależy. Przychodzi, profesjonalnie robi swoje i wychodzi.
Akurat teraz może sobie na to pozwolić. Odpowiedzialny za niedawne zamieszanie w TVP członek zarządu Tomasz Rudomino, ostro forsuje Lisów i nawet tego nie ukrywa: Gdybym był prezesem, Tomasz Lis byłby szefem informacji - ogłosił.
Ostatnia nieobecność Hani na wizji nie jest podobno związana z ponownym popadnięciem w niełaskę, tylko z wyjazdem na urlop. Odpoczywa z córkami na Dominikanie. Jak sądzicie, przyjmie ofertę pracy "w biznesie"? A może jest zbyt uzależniona od "roztaczania wokół siebie aury"?