Michał Milowicz niespodziewanie doszedł do wniosku, że między nim i Melem Gibsonem istnieje łudzące podobieństwo. Wzorem amerykańskiego aktora zapragnął produkować filmy. Ale nie to jest najgorsze - chce w nich także grać!
Przyznaję, mam taki pomysł, ale na razie jestem na początku drogi - zwierza się Faktowi. Możliwe, że jak Gibson będę mógł się obsadzać we własnych filmach.
Powodem tej decyzji jest brak propozycji filmowych. Ciekawe swoją drogą, dlaczego reżyserzy nie chcą angażować Milowicza. Przecież jest taki wybitny.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.