Syn Violetty Villas, Krzysztof Gospodarek, o wszystkie problemy swojej matki obwinia jej "opiekunkę". Wszystko się zepsuło, gdy w jej życiu nastała pani Budzyńska - twierdzi w rozmowie z Faktem. Trafiła na podatny grunt. Syn twierdzi, że już w jego dzieciństwie matka była osobą o słabej kondycji psychicznej. Ona już wtedy była chora. Myślę, że nienawidziła samej siebie.
Gospodarek sugeruje, że Villas ma skłonność do zachowań autoagresywnych. Dwa lata temu próbował walczyć o zdrowie matki i zawiózł ją do szpitala. Szybko jednak przegrał w starciu z rzeczywistością:
Mama wyraziła zgodę na leczenie. A jednak zmieniła zdanie, lekarze zaś wypisali ją ze szpitala, powiadamiając mnie telefonicznie w ostatniej chwili. Uważam, że to oni ponoszą największą odpowiedzialność za jej dalszy los. Ona ma jednoznaczną diagnozę. Rozmawiałem z nią, widziałem jej rany na rękach i nogach. Zaproponowałem, aby została w szpitalu. Myślę, że zasugerowano jej, że syn chce ją tu zamknąć do końca życia.
Violetta Villas zainteresowała się synem dopiero, kiedy skończył 4 lata, ale nadal traktowała go mało odpowiedzialnie. Przykładowo, oczekiwała, że jako nastolatek przeżyje tydzień za sumę 10 złotych, którą przeznaczała na jego utrzymanie. Pomimo mało szczęśliwego dzieciństwa Krzysztof Gospodarek twierdzi, że kieruje nim teraz wyłącznie chęć pomocy:
Pewnie kochała mnie na swój sposób, lecz na pierwszym miejscu stawiała swoją karierę i nie bardzo wiedziała, co zrobić z dzieckiem. Przerosło ją to. Teraz jednak chciałbym jakoś doraźnie jej pomóc.
Niedawno zapłacił za matkę zaległe składki ZUS. Ale pieniędzy do ręki jej nie daje: Wydałaby wszystko na używki.