Na początku roku kryzys mocno odcisnął się na show-biznesie. Skończyły się chałtury (główne źródło dochodu wielu gwiazd), spadło zapotrzebowanie na występy na żywo. Wydawało się, że jedynie Doda i Feel nadal będą święcić triumfy popularności. Tabloidy przewidywały, że Piotr Kupicha zarobi w ciągu roku ponad 4 miliony złotych na koncertach i reklamach. Szybko okazało się jednak, że nawet zespół, który okrzyknięto odkryciem zeszłego roku, zaczyna mieć problemy ze sprzedażą biletów.
Pierwszym sygnałem nadchodzącej zmiany było odwołanie walentynkowego koncertu Feela w Kędzierzynie-Koźlu. Mimo że bilety kosztowały jedynie 15 złotych, nie sprzedano nawet stu... Nic zatem dziwnego, że na koncercie w Olsztynie, gdzie za zobaczenie Feela trzeba było zapłacić nawet 60 złotych, pojawiła się jedynie garstka fanów.
Koncert ledwo co się odbył, bo biletów sprzedano bardzo mało – mówi nasz informator. Ale to nic dziwnego. Kosztowały aż 50 złotych, a w dniu koncertu 60!
Hala sportowa, w której wystąpił zespół świeciła pustkami, a widzowie mało entuzjastycznie powitali wokalistę grupy. Większość ludzi siedziała na trybunach. To dość dramatyczna zmiana po szale, jaki wywoływał Kupicha zaledwie pół roku temu! Czy aż tak szybko może skończyć się moda na wykonawcę? I czy ma to cokolwiek wspólnego z globalnym kryzysem?
Jeszcze w środę mówiło się, że koncert może zostać odwołany bo sprzedano za mało biletów - mówi nasze źródło. W końcu jednak zdecydowano się zaryzykować, bo może ktoś kupi bilety w dniu koncertu. Niestety, pieniądze i tak się nie zwróciły, ale Feel swoje zgarnął. Kupicha popiszczał trochę i pojechali. No, ale przynajmniej się nie spóźnili.