Przez ostatnie kilka lat Britney Spears kajała się przed swoim byłym mężem, Kevinem Federlinem. Robiła dosłownie wszystko, czego chciał. Była na każde jego zawołanie. Twierdziła, że robi to, gdyż chce mieć jak najlepszy kontakt z synami. Podejrzewano jednak, że nie może się po prostu uwolnić spod jego toksycznego wpływu.
Dopiero po ogromnym sukcesie nowego albumu i powrocie na scenę Britney poczuła się na siłach, by zerwać z nim wszelkie kontakty. Przez ostatnie miesiące musiała płacić za wszystkie zachcianki Federline'a i jego nowej kochanki. Dostosowywać się do ich absurdalnych wymagań tylko dlatego, aby nie utracić kontaktu z dziećmi. Ma już dość ciągłego upokarzania.
Federline towarzyszy byłej żonie podczas jej niedawno rozpoczętej trasy koncertowej. Widząc, że Britney znów zarabia grube miliony, zaczął się do niej przymilać. Gwiazda nie ma jednak ochoty odwzajemniać "zainteresowania".
Stwierdziła, że jest grubasem bez ambicji - zdradziła dziennikarzom przyjaciółka Britney. Powiedziała mu, że ma dość ciągłego płacenia jego rachunków. Wytknęła mu, że przejada jej ciężko zarobione pieniądze. Kevin był zszokowany. Nigdy wcześniej tak do niego nie mówiła. Dotąd zawsze była potulna.
Brawo! Wreszcie jakiś krok do przodu.