Ostatni rok w życiu Artura Boruca to prawdziwa katastrofa. Po serii spektakularnych sukcesów bramkarz postanowił zaprzepaścić wszystkie dotychczasowe osiągnięcia. Porzucił żonę z dzieckiem i związał się z byłą dziewczyną gangstera. Sara Mannei szybko wprowadziła się do domu piłkarza i zaczęła korzystać z jego majątku. Sielanka jednak nie trwała długo. Chyba nikt nie jest zaskoczony.
Tabloid News of the World donosi, że "nowa, prawdziwa miłość" Boruca skończyła się już kilka miesięcy temu. Znajomi bramkarza twierdzą, że można się było tego spodziewać, bo para kryzys przechodziła już od dłuższego czasu. Sara spakowała walizki i wyprowadziła się z domu Artura. Kilka dni temu wróciła do Polski.
_**Między nim a Sarą nie układało się już od dawna**_ – mówi brytyjskim dziennikarzom znajomy bramkarza. Artur nie był w stanie poradzić sobie ze stresem związanym z ostatnimi wydarzeniami. Miał poważne problemy na boisku i w życiu osobistym. Zły humor wyładowywał na kochance. Czasem nie kontroluje swoich agresywnych zachowań, więc mogło dochodzić nawet do rękoczynów. Skończyło się na tym, że sypiali w oddzielnych pokojach, a o seksie nie było mowy.
"Mogło dochodzić do rękoczynów"?! Nieźle. Ciekawe, czy teraz będzie chciał wrócić do porzuconej żony z dzieckiem.