W 2005 roku w jednym z klubów w Nowym Jorku nieznany sprawca ukradł telefon Paris Hilton. Kilka dni później cała książka telefoniczna gwiazdy wyciekła do Internetu. Telefony i maile największych sław show-biznesu były powszechnie dostępne. Ludzie z całego świata dzwonili do swoich ulubieńców tylko po to, aby choć przez chwilkę z nimi porozmawiać. Przez niedbałość pijanej Hilton połowa Hollywood została zmuszona do zmiany numerów. Cała historia znalazła swój finał dopiero wczoraj. Policja aresztowała człowieka, który ukradł komórkę dziedziczki.
Okazało się, że osobą odpowiedzialną za wyciek był Marc Marrouche, menedżer jednego z ekskluzywnych hoteli w Nowym Jorku. Mężczyzna cztery lata temu bawił się na imprezie właśnie z Paris. Gdy zauważył, że wstawiona Hilton odkłada torebkę, nie zawahał się i zabrał jej telefon. Listę znajomych sprzedał serwisom internetowym.
Po kilku latach Marrouche stracił pracę w hotelu, gdy wykryto, że regularnie okradał klientów. Postanowił zatem trochę dorobić i chciał sprzedać kradziony telefon… za 5 tysięcy dolarów. Nie wiedział jednak, że potencjalnym kupcem jest podstawiony policjant. Ponoć w pamięci komórki zostało jeszcze sporo nie opublikowanych pikantnych wiadomości. Wiele sław Hollywood odetchnęło zapewne z ulgą.