Kariera Britney Spears od samego początku była sterowana przez jej ojca. Jamie decydował o wydatkach córki, a nawet jej scenicznym wizerunku. Tylko przez krótki okres gwiazda była samodzielna. Po załamaniu nerwowym wszystko wróciło do "normy" i piosenkarka ponownie musi słuchać rodziców, którzy sprawują prawną opiekę nad jej majątkiem. Ojciec i matka ingerują także w jej życie prywatne. Biorąc pod uwagę, że Spears ma już 28 lat, to mogliby jej chociaż trochę odpuścić.
Jamie uważa, że chroni córkę. Nie chce dopuścić do kolejnego załamania Britney – donosi brytyjski Daily Mirror. Zabronił jej zamawiania posiłków z barów szybkiej obsługi, a kiedy go nie posłuchała, sam zaczął decydować, co będzie jadła. Córka nie może również rozmawiać z byłym mężem. Spotyka się z Kevinem tylko w obecności menedżera lub rodziców. Najgorsze jest jednak to, że ojciec każe jej czytać Biblię godzinę przed rozpoczęciem każdego koncertu. To właśnie tam ma znaleźć wsparcie.
Ponieważ rodzina Spears jest bardzo religijna, Britney musi spowiadać się przed każdym występem. Na scenę wychodzi z czystym sercem, gotowa na spotkanie z fanami. Myślicie, że to ją uchroni przed kolejnym załamaniem? Czy to tylko sztuczne podtrzymywanie pozorów?
Najnowszy teledysk Britney chyba idealnie oddaje tę sytuację – Britney Spears If Sou Seek Amy