Wbrew wcześniejszym zapowiedziom swojego mecenasa, Michał Wiśniewski nie planuje zniknąć z łamów tabloidów. Mało tego – chętnie udziela im wywiadów. Zapewne zbliżające się Walentynki sprawiły, że spotkał się z dziennikarzami „Super Expressu”.
O swoich związkach, które nie przetrwały próby czasu Michał mówi: Za każdym razem myślę, że można być ze sobą do końca życia. Wiem że trudno tak mówić facetowi, któremu się już dwa razy nie udało. Ale ja o każdy związek walczyłem. I dodaje: Dla mnie miłość jest jak jedzenie. Ja po prostu chcę być kochany.
Dalej Wiśniewski zaprzecza, jakoby popełniał błędy w związku z Mandaryną: Marty nie zraniłem. Nie ubliżyłem, nie pobiłem, nie zdradziłem. Zwłaszcza to ostatnie budzi zdumienie reportera – Michał utrzymuje jednak, że nie zdradził ani Magdy Femme, swojej pierwszej żony, ani Marty Mandrykiewicz. Twierdzi, że zszedł się z Anią Świątczak, kiedy Marta wyprowadziła się już z domu z dziećmi. Szczegóły obiecuje wyjawić w mającej się ukazać pod koniec roku książce.
Jedyne, do czego mogą porównać ten wywiad, to kąpiel w wybielaczu. Wiśniewski przez ostatnie parę miesięcy miał złą prasę – zaszkodziły mu wypowiedzi eksżony i menedżerki. Nie pomogły też wieści o ciąży konkubiny ani plotki o jej przynależności do sekty. Teraz gorączkowo próbuje odzyskać uwielbienie tłumów – moim zdaniem, niepotrzebnie. I tak Ich Troje, będzie reprezentować Polskę w konkursie Eurowizji. Wiśniewski może mieć zły gust do ubrań, złe podejście do kobiet i złe nałogi, ale jego zespół jest o dziwo wciąż najpopularniejszy.
W wywiadzie Michał wraca też do tematu nagrania fałszującej Mandaryny: Istnieją dwa nagrania – to, które ja posiadam, nagrała sama Marta, a to w Internecie to zupełnie inne nagranie. Super! Czyli istnieje więcej taśm Mandaryny. Michał - wyślij nam to koniecznie: donosy@pudelek.pl - mamy trochę miejsca na serwerze, wszyscy chętnie posłuchamy...