Jako pierwszy milczenie w tej sprawie przełamał syn piosenkarki, Krzysztof Gospodarek. W wywiadzie udzielonym niedawno Vivie, stwierdził wyraźnie - jego matka była i nadal jest uzależniona od używek innych niż alkohol (zobacz: Villas uzależniona od narkotyków). Jak donosi Rewia, zaczęło się niewinnie - od morfiny podanej przez amerykańskiego dentysty na uśmierzenie bólu zęba. I szybko rozwinęło się w niszczące uzależnienie.
Jej matka o tym wiedziała i to ją dobiło - mówi tabloidowi muzyk pracujący kiedyś z artystką. Rodzeństwo również miało świadomość jej nałogu. Jej syn z pewnościa także.
Sąsiedzi Villas z podwarszawskiej Magdalenki pamiętają nocne awantury, kiedy będąca na głodzie piosenkarka wyganiała kogoś z domowników do apteki, żeby zrealizował jej receptę. Kilka razy próbowała zerwać z nałogiem. Bezskutecznie. Zadziwiające, że tak długo udawało jej się to utrzymać w tajemnicy.
Groziła ponoć bliskim, że jeśli ktoś z nich piśnie słowo na ten temat, ona zemści się w straszny sposób - wyjaśnia Rewia. Możliwe, że dlatego właśnie Ted Kowalczyk, jej drugi mąż także milczał, choć doskonale wiedział, co sprawia, że Villas ma częste huśtawki nastrojów i zachwuje się nieobliczalnie. Kierowca artystki również nigdy publicznie nie odważył się zdradzić prawdy, że był wysyłany po recepty.
Obecnie schorowana Villas jest już w takim wieku, że dalsze trwanie w uzależnieniu może w każdej chwili skończyć się zgonem. Ale nikt nie jest w stanie zmusić jej do leczenia, nawet własny syn. Przykra historia.