Joasia Jabłczyńska próbuje złapać kilka srok za ogon. Chced ukończyć studia prawnicze i znaleźć pracę w zawodzie, a jednocześnie pozostać w show-biznesie. Wygląda na to, że wybierze jednak telewizję.
Trzeba iść na kompromisy - przyznaje Rewii. Byłam przez pół roku na praktyce w kancelarii notarialnej. Ale notariuszem nie mogę zostać, bo oznaczałoby to, że gdybym poszła na aplikację notarialną, nie mogłabym się nigdzie pokazywać. Bo notariuszowi nie wolno się reklamować. Myślę, że nawet rada notarialna by mnie nie dopuściła. Bo prasa i tak pisałaby, że Jabłczyńska przestała się pokazywać. I w gazetach wciąż bym istniała. Tak więc z tego musiałam zrezygnować i te moje praktyki poszły na marne**.**
Ostatecznie nikt jej nie kazał lecieć do brukowca ze swoimi rozterkami, jaką aplikację wybrać... I ansonsować na całą Polskę, że prawie zdecydowała się na radcowsko-adwokacką, trwającą trzy lata. Po niej następuje 2-letnia praktyka.
Nawet gdyby się udało to mam pięć lat, by móc uprawiać ten zawód - mówi Jabłczyńska. Ale mnie potrzebna jest nauka. Czuję wewnętrzną potrzebę uczenia się. W przyszłości myślę o zrobieniu doktoratu**.**
Jeśli chodzi o życie uczuciowe to nadal bez zmian - nikogo na horyzoncie:
Nie szukam chłopaka do kina czy na imprezę - anonsuje. _**Szukam kogoś, kto myśli o przyszłości**_.
Jacyś chętni?