Amy Winehouse, znana miłośniczka narkotyków, alkoholu i tatuaży, ma kolejny powód, aby obawiać się o swoje zdrowie. Henry Hate, znany tatuażysta gwiazd, który pokrył malunkami ciało piosenkarki, wyznał właśnie na łamach brytyjskiego tabloidu, że… jest nosicielem wirusa HIV.
Jestem profesjonalistą i wiem, jakie ryzyko niesie ze sobą mój zawód – zapewniał i uspokajał Hate. Zawsze stosuję wszelkie środki ostrożności. Myślę, że nie ma się o co martwić. To przecież moja osobista sprawa.
Przez ponad 6 lat mistrz tatuażu ukrywał tę "osobistą sprawę" przed światem, a przede wszystkim przed swoimi klientami. Jak donosi The Sun, wśród nich znajdują się także dobry kumpel Winehouse od narkotykowych imprez, Pete Doherty, i przebywający obecnie w londyńskim więzieniu muzyk zespołu Culture Club, Boy George.
Nie ogłaszałem tego publicznie, bo nie było takiej potrzeby – tłumaczy się Hate. Jednak niektórzy z moich bliskich przyjaciół wiedzieli, co mi dolega. Nie rozumiem, czemu miałbym denerwować klientów takimi informacjami.
Ciekawe, czy do tych "zorientowanych" należała też Amy. Przypomnijmy, że jedną z dróg zarażenia się wirusem HIV jest między innymi kontakt płynów ustrojowych lub krwi z otwartymi ranami. W przypadku, gdy osoba wykonująca tatuaż jest jego nosicielem, możliwość zakażenia wzrasta.
Brytyjska gazeta rozpoczęła szczegółowe poszukiwania klientów Hate’a. Dziennikarze chcą się dowiedzieć, czy któryś z nich zaraził się wirusem. Oczywiście jako pierwszą namawiali na badania Winehouse, która kategorycznie odmówiła podania się testowi.