Od momentu, gdy Chris Brown brutalnie pobił Rihannę, prasa codziennie podawała sprzeczne informacje na temat ich związku. Informacja, że piosenkarka wybaczyła swojemu oprawcy, wstrząsnęła jej rodziną, przyjaciółmi i fanami. W krótkim czasie decyzja gwiazdy przysporzyła jej wielu wrogów, którzy stwierdzili, iż swoim postępowaniem daje zły przykład innym dziewczynom. Trudno się z tym nie zgodzić.
Gwiazda spotkała się z ogromną falą krytyki. Na piosenkarkę zaczęli naciskać także bliscy, którzy za wszelką cenę pragnęli, aby przejrzała na oczy. Obawiano się, że sterroryzowana przez Chrisa Rihanna została z powodu jakiegoś dziwnego uzależnienia, a nie z miłości. Najprawdopodobniej tak właśnie wyglądał związek gwiazdy z muzykiem. W zaledwie kilka dni spędzonych bez nadzoru ze strony Browna Barbadoska ponownie zaczęła bowiem podejmować zrozumiałe decyzje.
Rihanna postanowiła przenieść się do Nowego Jorku, Chris natomiast został w Los Angeles - poinformował dziennikarzy jeden z asystentów Rihanny. Początkowo miała być to rozłąka na kilka dni. Jednak gdy odpoczęła od dominującej osobowości Chrisa, przejrzała na oczy. Doszła do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie odpoczęcie od niego.
Ostatnie dni Rihanna spędziła ze swoim mentorem, Jay'em-Z. Od samego początku ich związku producent nie ufał Brownowi i namawiał gwiazdę, aby poszukała innego chłopaka. Mąż Beyonce zaaranżował spotkanie piosenkarki z przyjaciółmi, od których Chris ją izolował. Wszyscy przekonywali ją, aby zgodziła się na zeznawanie przeciwko niemu. Miejmy nadzieję, że wreszcie zmądrzała.