Do zespołu Wiadomości dołaczył właśnie Piotr Czyszkowski, nie kryjący swoich prawicowych sympatii. Na pewno świetnie pamięta, jak Hania Lis w czerwcu ubiegłego roku odmówiła wyemitowania jego materiału. To obecnie nie jedyny problem Lisicy - coraz głośniej mówi się o tym, że Hania ze swoją gwiazdorską gażą staje się dla TVP niepotrzebnym obciążeniem. Cóż, czasy się zmieniły.
Objawem niełaski jest to, że Hanię dopuszczają do prowadzenia Wiadomości raz na dwa tygodnie lub nawet rzadziej. Do tej pory ratowała ją jeszcze popularność. Ale od czasu zajęcia 6. miejsca w rankingu najmniej lubianych prezenterów, zarząd coraz częściej zastanawia się, po co właściwie ją trzyma.
Miejsce tuż za Hanią w rankingu najmniej lubianych zajął jej mąż, Tomasz. Lisowie poczuli się zagrożeni. Na szczęście szybko znaleźli winnych. Spodobała im się wyrażona na łamach Dziennika opinia medioznawcy Krystyny Doktorowicz, która przyczynę spadku popularności dziennikarskiej pary upatruje w brukowcach. Tabloidy, jej zdaniem, za bardzo interesowały się życiem Lisów.
Trzy dni później para wystosowała do redakcji pism z tego segmentu długi list, zawierający oskarżenie o prowadzenie przeciw nim przemyślnej i chytrej kampanii. Kiedy dziennikarz Na żywo chciał porozumieć się w tej sprawie z Hanną Lis, usłyszał krótkie Bez komentarza. Proszę do mnie w żadnej sprawie nie dzwonić.
Wzajemna czułość z okresu wysyłania SMS-ów do redakcji Faktu i Super Expressu, raczej już nie wróci. Z kłopotów Hani zadowoleni są jej współpracownicy:
To już nie jest ta władcza gwiazda, która do telewizji przychodziła z psem i wymagała od współpracownic, by wyprowadzały go na spacer - mówi tabloidowi osoba z zespołu Wiadomości. Jest mniej apodyktyczna i arogancka. Złagodniała, jakby się czuła mniej pewnie niż kiedyś.