W czwartkowy poranek Michał Figurski i jego mentor wywołali kolejny "patriotyczny" skandal (który to już z kolei?). Na antenie Eski Rock z usta tego pierwszego padła kontrowersyjna wypowiedź obrażająca urzędującego prezydenta, Lecha Kaczyńskiego.
Michał Figurski udając brytyjskiego dziennikarza celowo źle przetłumaczył słowa Kuby Wojewódzkiego. Za każdym razem, gdy Kuba wypowiadał nazwisko Kaczyńskiego, Figurski tłumaczył: "Small, retarded, stupid man called president of Poland Lech Kaczyński", co dosłownie oznacza "mały, niedorozwinięty, głupi człowiek zwany prezydentem Polski, Lechem Kaczyńskim". Nie wspiął się wprawdzie na wyżyny humoru, ale skandal mu się udał. Na tyle, że grożą mu obecnie 3 lata więzienia. Taką karę przewiduje Kodeks Karny.
Początkowo kancelaria prezydenta nie wypowiadała się oficjalnie na temat słów Figurskiego. Mimo to władze stacji Eska Rock zdecydowały się zawiesić obu prowadzących w obowiązkach. Wczoraj Piotr Kownacki, szef kacelarii, oficjalnie ogłosił, że prezydent Lech Kaczyński nie ma zamiaru pozywać prezentera programu.
_**Kancelaria Prezydenta nie pozwie Michała Figurskiego za znieważenie głowy państwa**_ - powiedział Dziennikowi Kownacki. Dodał też, że prezydent słyszał o audycji i jest mu przykro z powodu padających pod jego adresem słów.
Mimo to prokuratura, która ma obowiązek z ścigać przestępstwo obrazy głowy państwa z urzędu, wciąż bada czy Michał Figurski rzeczywiście dopuścił się karalnego czynu. Jeśli okaże się, że tak, dziennikarz może trafić do więzienia.
Swoją drogą śmiesznie to brzmi. Na czym może polegać takie "badanie"?