Pisaliśmy już o teoriach spiskowych, jakie krążą na temat czwartej edycji Tańca z gwiazdami. Magazyn Rewia postanowił je zweryfikować.
Po pierwsze, mówi się, że Rusin jest w finale, bo pracuje w TVN. W ostatnich programach była najsłabsza, ale przecież pracuje w tej samej stacji i muszą ją promować - mówi jeden z reporterów obserwujących każdy odcinek programu. Ten zarzut stanowczo odpiera Agnieszka Koniecka, producent programu:
Kinga dostaje mnóstwo głosów, bo jest bardzo lubiana. Poza tym widzowie się z nią identyfikują, bo jest wzorem samodzielności, kobietą po przejściach i samotną matką.
No dobrze, ale co z innymi uczestnikami, jak choćby Joanną Liszowską czy Przemkiem Sadowskim, których odpadnięcie z programu było zaskoczeniem dla wszystkich - z nimi samymi na czele?
Zazdrość i brak zaufania to też ludzkie cechy, gorzej, jak damy im nad sobą zapanować. Jeżeli coś jest nie po naszej myśli, szukamy winnych i spisków - wytyka ludziom Koniecka.
Co ciekawe, okazuje się, że chociaż co tydzień przed telewizorami zasiada 6 milionów Polaków, to głosuje tylko kilkadziesiąt tysięcy z nich i to ich głosy decydują o układzie sił w programie.
To kropla w morzu, ale właśnie ci widzowie, którzy głosują, tak naprawdę decydują - wyjaśnia Koniecka. A kto głosuje? Są to najczęściej wielbiciele seriali, nastolatki i małe dziewczynki, wpatrzone w swojego ulubionego filmowego bohatera.
Jeżeli są manipulacje, to wiedzą o nich jedynie na najwyższym szczeblu - mówi członek ekipy pracującej przy programie.