Dorota Deląg jest chyba najbardziej pokrzywdzoną uczestniczką 9. edycji Tańca z gwiazdami. Nie dość, że wszyscy wiedzą, że zarabia mniej niż jej partner, Marcin Hakiel (co stawia pod znakiem zapytania jej syatus "gwiazdy"), to jeszcze przez jego postawę może niedługo wylecieć z programu.
Jak pisał wczoraj Super Express, mąż Pyzy czuje się bardzo skrępowany obecnością swojej żony na planie. Kasia nie pozwala na zbytnie spoufalanie się Doroty i Marcina, co do osiągnięcia dobrych efektów w tańcu jest praktycznie niezbędne. Efekty tego widzą wszyscy - Deląg, która ma predyspozycje, żeby pokazać swoje umiejętności na parkiecie ograniczana jest fochami Cichopek i ostrożnym zachowaniem Hakiela.
Potwierdziliśmy te plotki - sytuacja jest naprawdę krępująca i trudna dla Doroty. Czuje się z tym bardzo źle, trochę jak odrzucona kobieta.
Dorota jest załamana z powodu postawy Hakiela, często nawet płacze na planie - opisuje nasz informator. Nie dość, że tańczy w parze z niższym od siebie facetem i z tego powodu zmuszona jest tańczyć na niskich, dwucentymetrowych obcasach, co nie pozwala jej w pełni wyeksponować pięknych nóg (a ma świetne, musicie uwierzyć), to jeszcze ma z nim takie problemy. Hakiel jest pod pantoflem swojej żony. Boi się pełnych erotyzmu układów, które mogłyby nie spodobać się Kasi. A jak tylko skończy taniec, ucieka zostawiając Doris samą. Zamiast pozować do zdjęć jak tancerze i gwiazdy mają w zwyczaju, ucieka do żony, która siedząc w pierwszym rzędzie śledzi każdy jego ruch. Dorota stara się jak może, ćwiczy nawet do północy i chce też jakoś zbliżyć się do Marcina. Niestety on jej nie pozwala. Sytuacja wygląda na beznadziejną.
Czy Kaśka ma jakieś kompleksy? Czym można wyjaśnić takie zachowanie?