We wczorajszym odcinku Jak ONI śpiewają poziom ckliwości i przesłodzenia sięgnął zenitu. Atrakcją wieczoru miał być nowy juror, czyli Andrzej Piaseczny. Okazało się jednak, że Edyta Górniak zamierza dać popis egzaltacji i przyćmić konkurenta. W końcu to ona jest "gwiazdą programu", a nie jego uczestnicy.
Ostatni odcinek show był dedykowany pierwszemu dniu wiosny, a że wiosna to pora zakochanych, każdy uczestnik miał na scenie spotkanie z kimś bliskim. Były wielkie słowa, przemowy, kwiaty i płacz. Zmiana pory roku miała największy wpływ na Edzię, którą dosłownie roznosiło.
Górniak zdjęła buty, weszła na fotel i zaczęła po nim skakać, piszcząc: "Tak się cieszę! Tak się cieszę!" Potem opadła na fotel, po czym szybko znów na nim stanęła i szarpała Rudiego Schuberta, mówiąc: "No, Ruuudi, poskacz ze mną! No chodź! Skacz! Rudi!" Juror jednak siedział nadal, całkiem niewzruszony przedstawieniem Edyty, która zaczęła całować go po głowie.
Po występie Katarzyny Żak, która, zanim zaczęła śpiewać, była już tak wzruszona, że ani podczas piosenki, ani podczas oceny, nie była w stanie przestać płakać, Górniak powiedziała z przejęciem do kamery:
Pozdrawiamy wszystkich cyborgów, którzy będą się śmiali ze wszystkich łez w tym programie. Pozdrawiam. Żal mi was!
To chyba o nas. Dziękujemy za pozdrowienia, ale nigdy nie śmialiśmy się z cudzych łez. Jedynie powątpiewaliśmy w ich autentyczność. Trudno nam po prostu uwierzyć, że można z taką częstotliwością spontaniczne wzruszać się na oczach tysięcy widzów. I to po tak wykonanych piosenkach…