Michał Wiśniewski w wywiadzie udzielonym Twojemu Imperium po raz kolejny odgraża się, że nie zamierza zastosować się do wyroku sądu, nakazującego mu wypłacenie odszkodowania za popełnienie plagiatu. Przypomnijmy - w myśl orzeczenia Michał ma zapłacić przebywającemu za kratkami Piotrowi Bogdanowiczowi 70 tysięcy złotych za bezprawne wykorzystanie tekstów jego autorstwa w
piosence Jenny - end of the story.
Nie! Nie zamierzam zapłacić ani złotówki, bo uważam, że ten wyrok to jeden wielki skandal - odgraża się. Wysoki sąd w tym wypadku okazał się nadzwyczaj niski. Nie chciałem obrazić sądu powszechnego, ale sędzia, który wydał wyrok najwyraźniej jest słaby w tym, co robi. Bo sąd nie zbadał sprawy do końca. Nie wziął pod uwagę najważniejszych dla mnie dowodów, jak opinia biegłego i faktu, że fragmenty przeze mnie wykorzystane nie są autorstwa pana, który złożył pozew przeciw mnie. Teraz apelacja jest w toku. Czekam na to, co powie w tej sprawie sąd najwyższy. Ja nie zapłacę tych pieniędzy i nie przeproszę człowieka, który mnie skarżył. Z dwojga złego wolę już pójśc do więzienia.
Trzymamy kciuki. Swoją drogą ciekawe, jaki wpływ na wzburzenie Michała ma fakt, że ostatnio znacznie gorzej mu się powodzi. Może po prostu walczy o kasę?