To zabawne, jak szybko Michał Figurski przestał się śmiać ze swojego dowcipu. Być może dlatego, że jego pracodawca (Radio Eska) zawiesił go jeszcze tego samego dnia, w którym nazwał na antenie Lecha Kaczyńskiego "małym, niedorozwiniętym, głupim człowiekiem". Radio Eska ogłosiło, że Figurski z Wojewódzkim zachowali się "niegodnie" (zobacz: Eska: "Figurski i Wojewódzki ZACHOWALI SIĘ NIEGODNIE!"). Dalsza emisja ich programu stanęła pod dużym znakiem zapytania.
Dla Kuby to oczywiście niewielki kłopot - ma własny show w TVN-ie, szykuje się kolejna edycja Mam talent - pracy i pieniędzy mu nie zabraknie. Natomiast Figurski buduje swoją pozycję głównie na tym, że jest jego kolegą i z nim pracuje. Teraz może to się skończyć. Poza tym grozi mu do 3 lat więzienia. Obraza urzędującego prezydenta jest zaś ścigana z urzędu, więc nie pomógł mu nawet fakt, że Kaczyński mu wybaczył.
Oczywiście, Figurski nie pójdzie do więzienia (trudno to sobie wyobrazić), ale sama perspektywa odsiadki podziałała na niego trzeźwiąco. We wczorajszym Teraz My wyglądał jak zbity pies. Dosłownie. Przegrany, zdołowany, blady... Podczas rozmowy z Sekielskim i Morozowskim jakoś nie tryskał humorem.
Może to był nieudany żart, może został źle zinterpretowany - poróbował się tłumaczyć. _**Ktoś uznał, że przeholowałem, powiedziałem 2, 3 słowa zbyt wiele.**_
Widać, że jest już po poważnej rozmowie z prawnikiem, bo przyznał, że grożą mu 3 lata więzienia i że "nagle zaczął dobrze się w tym orientować". Bronił się też, że nie zrobił tego, żeby się wypromować. To byłaby najbardziej samobójcza forma PR-u, o jakiej słyszałem - stwierdził.
To pozostawia ślad na psychice - wyznał na koniec. I nie było w tym żadnej ironii. Zero. Poczucie humoru i dystans do siebie nagle zniknęły.
Zwróćcie uwagę, że jego przyjaciel nie wypowiedział się w ogóle w tej sprawie, nie bronił go. Zostawił go samego z tym problemem. Pewnie zażartuje z tego jakoś w swoim programie (nie byłby sobą, gdyby tego nie zrobił), ale jego zachowanie o czymś świadczy.