Wszechstronnie utalentowany Rafał Olbrychski wystąpił w ostatnim Happy Hour (razem z Sarą May) i wściekły zapowiedział, że będzie wszystkich pozywał... Za co? Za to że śmieli skomentować jego samoponiżenie na łamach tabloidów - fakt, że atakował ojca i matkę, groził im, wyżalał się, że mu nie idzie, narzekał na swój ciężki los... Biedny Rafał, jak zwykle to on jest pokrzywdzony. A co powiecie o jego synach, którzy muszą się wstydzić za to, że grozi publicznie ich dziadkowi?
Będę dochodził w sądzie swoich jakby tutaj... - zaczyna błyskotliwie. Chodzi o kilka tytułów. Na pewno "Fakt", "Życie na gorąco"... no i na pewno portal Pudelek, bo oni jadą po mnie jak po łysej kobyle, natomiast robią to tak tendencyjnie i nieprawdziwie, niefachowo...
Cóż, znaleźliśmy się w doborowym towarzystwie :) "Jedziemy po nim tendencyjnie"? "Niefachowo"? Przecież tylko cytujemy jego bezmyślne wypowiedzi. Oczywiście rozumiemy Rafała, bo oceniacie go w komentarzach bardzo dobitnie. Ale czy nie macie racji? Być może prawda o nim samym jest dla niego po prostu zbyt bolesna...
Zacytujmy ponownie, czym nas ostatnio uraczył:
_**Nie lubię i nie chcę wspominać swojego dzieciństwa**_ - wyznał w rozmowie z Faktem. I natychmiast zaczął wspominać: Jest ono dla mnie jak rozdrapywanie ran. W moim dzieciństwie nie było niemal nic pozytywnego. Byłem wychowywany przez babcię i mamę, a z ojcem nie widywałem się za często, praktycznie wychowywałem się bez niego. Ciągle był zajęty pracą i różnymi kobietami.
Moje kontakty z ojcem nie są dobre, nigdy nie były i nigdy nie będą. Nie jest tak różowo, jak wszyscy myślą. Ojciec lubi stwarzać wrażenie, że wszystko jest dobrze, że wszystko jest świetnie. Ale jeśli chodzi o życie osobiste, to jest wręcz przeciwnie.
Później była Gala. W tym wywiadzie już wyraźnie dał do zrozumienia, że nie zależy mu na prywatności:
Jak sytuacja dojrzeje do tego, żeby ujawnić, co się naprawdę u nas [w rodzinie] dzieje, to się w mediach zatrzęsie - ogłosił. Natomiast jest to broń ostateczna, atomowa, która nas wszystkich spali. Moja rodzina to temat samobójczy. Mogę wyciągnąć zawleczkę i wszyscy zginiemy.
- Może już nie jesteście rodziną?
- Rzeczywiście już nie, ale na pewno nie odstąpię od roli ojca, której podjąłem się lata temu, i wychowam swoje dzieci najlepiej, jak potrafię. Ja to zrobię!
Nie chcesz, żeby twoich synów wychowywali dziadkowie...
- Jak będzie trzeba i doprowadzą mnie do takiej sytuacji, ja to szczegółowo opiszę. Myślę, że padnie pewna legenda na temat mego ojca i matki. Ale na razie nie chcę tego robić. Trzymam sobie tę ewentualność jako ostateczność. Jeśli nie będzie innej możliwości dochodzenia do sprawiedliwości.
- Co im zarzucasz?
- Że mnie olali. Oni się mną zupełnie nie interesowali. I to dotyczy zarówno ojca, jak i matki, która nawet starała się mną zająć, ale ja zawsze miałem świadomość, że niechcący zmarnowałem jej życie, zwichnąłem karierę. A ojciec potrzebuje rodziny tylko i wyłącznie jak kwiatka do butonierki. Jak już nikt nie chciał przyjść na wręczenie mu medalu, wtedy zabrał mnie do Pałacu Prezydenckiego. Dla niego życie osobiste, rodzina nie były nigdy priorytetem. Poświęcił wszystko aktorstwu. (...) On pozbawił się w życiu ludzkich cech. Zajął się tylko pracą. Dlatego zaczynając wojnę ze mną, ryzykuje swój wizerunek. Tak naprawdę tylko to się dla niego liczy. A jeśli tę wojnę przegra, jego mit umrze. Bezpowrotnie...