Konflikt między nimi trwa od początku lat 90-tych, czyli już niemal dwie dekady. Pieńkowska dostała się do pracy w telewizji z castingu. Kinga niby też, ale wszyscy wiedzieli, że została wkręcona przez pracującą w TVP matkę, dyrektor biura handlu zagranicznego. Rywalizowały ze sobą, gdy obie pracowały w programach informacyjnych - w Wiadomościach i Telekspressie. Później mąż Kingi, Tomasz Lis otrzymał pracę korespondenta w USA, na którą ostrzyła sobie zęby Pieńkowska i ponoć miała duże szanse.
Ocieplenie relacji nie nastąpiło nawet wtedy, gdy firma PR Kingi zajmowała się promocją miesięcznika Twój Styl w czasie gdy jego naczelną była Pieńkowska. Teraz obie znów pracują w jednej stacji. Podobno nawet nie mówią sobie "dzień dobry"...
Unikają się jak ognia - pisze Na żywo. Nie pojawiają się wspólnie nawet na sezonowych imprezach pracowników programu.
Pieńkowska jest zła o to, że to nie ona prowadzi weekendowe wydanie Dzień Dobry TVN, które ma o pół miliona wyższą oglądalność niż prowadzone przez nią wydanie codzienne.
Kiedy we wrześniu producent programu wymyślił, żeby parę Rusin - Węglarczyk przedstawić widzom w wydaniu prowadzonym przez Pieńkowską, wybuchła taka awantura, że szybko wycofano się w pomysłu. _Byłam świadkiem, ja**k Kinga nakrzyczała na swojego asystenta za to, że dał jej pismo z Jolą na okładce**_ - mówi tabloidowi pracownik TVN.
Wyobrażacie sobie? Pomyślcie, jak sztuczny jest ten jej słodziutki, wyuczony uśmiech z You Can Dance.
Kini musi bardzo doskwierać fakt, że jej arcy-rywalka została żoną jednego z najbogatszych Polaków, mieszka w domu we Francji i przylatuje do pracy prywatnym odrzutowcem. Przecież dla Rusin to pieniądze były zawsze najważniejsze...