Kontrowersyjny romans, w wyniku którego Artur Boruc zniszczył sobie rodzinę, nadal kwitnie. Bramkarz i jego ukochana, była dziewczyna gangstera, rozstali się tylko na kilka dni. Kiedy tylko Leo Beenhakker obiecał przebywającym na zgrupowaniu we Wronkach piłkarzom kadry wolne popołudnie, bramkarz natychmiast zadzwonił do Sary Mannei. Od razu przyjechała z Poznania swoim BMW 5. Ciekawe, kto jej kupił taki ładny samochód...
Boruc usiadł w fotelu kierowcy i pojechali do Poznania, gdzie spędzili całe popołudnie. Na miejscu ściskali się, całowali i patrzyli sobie głęboko w oczy. Widać było, że Artur dalej jest w niej zakochany.
- Wczorajsze sceny zadają kłam informacjom lansowanym przez szkockie tabloidy, jakoby związek Artura i Sary przechodził kryzys - pisze Super Express. Romantyczna randka w Poznaniu to potwierdzenie, że między nimi wszystko jest w jak najlepszym porządku. Dla Boruca ostatni wieczór był ostatnim miłym akcentem przed dzisiejszym odlotem do Belfastu. Od dawna wiadomo, że kibice Irlandii Północnej chcą mu sprawić na stadionie piekło.