Spełniło się marzenie Madonny. Dostała oficjalne pozwolenie na adopcję 4-letniej dziewczynki z Malawii, Mercy James.
Piosenkarka nosiła się z tym pomysłem odkąd dwa lata temu pod jej dach trafił malawski chłopiec, David Banda. Przez ten czas dopełniała formalności, gdyż nie chciała, aby powtórzyła się sytuacja z okresu pierwszej adopcji. Wtedy nie obyło się bez podejrzeń co do przebiegu całej procedury, włącznie z oskarżeniami o porwanie dziecka. Media dotarły też do ojca chłopca, który skarżył się, że gwiazda ukradła mu dziecko.
Madonna jeszcze w ten weekend ma wylądować w Malawii i zostać tam przez tydzień. Chce w ten sposób ostatecznie przekonać sceptycznie nastawione do niej władze kraju, aby powierzyły Mercy jej opiece. Aktualnie dziewczynką zajmują się współpracownicy gwiazdy przebywający w luksusowym ośrodku w pobliżu miejscowości, z której pochodzi. Jest tam też niania. - Dzięki temu Madonna podczas pobytu będzie cały czas ze swoją przyszłą córeczką. Oczywiście nie wyobraża sobie powrotu bez niej - donosi Daily Mail.
W podróży ma jej towarzyszyć 3-letni David, co z pewnością ułatwi nawiązanie kontaktu z nową siostrzyczką. W ciągu najbliższych dni okaże się, czy miejscowe władze powierzą piosenkarce małą Malawijkę.
Jak sądzicie, czy zajmująca się też młodym Jesusem piosenkarka powinna brać na siebie kolejne tego typu obciążenie?