Artur Boruc stara się odbudować swoją opinię profesjonalisty. Nie jest to łatwe po tych wszystkich skandalach, które wywołał, ale trzeba docenić starania. Jak donosi Super Express, posunął się do czynu naprawdę heroicznego - swoją dziewczynę, Sarę Mannei, "wyrzucił z hotelu" po zaledwie godzinie seksu.
Oczywiście jest to czas najzupełniej wystarczający na numerek, ale tabloidowi wystarczy fakt, że nie pozwolił jej zostać na noc, żeby rozpisywać się o jego poważnym podejściu do meczu z Irlandią Północną. Jak już pisaliśmy, czwartkowe popołudnie piłkarz spędził z Sarą w Poznaniu (zobacz: Boruc nadal zakochany w Sarze)
. Po randce odwiozła go do hotelu we Wronkach, gdzie mieszkała reprezentacja. I po niecałej godzinie opuściła pokój, w który Boruc mieszkał z Michałem Żewłakowem.
- Powiedział kochance "stop", odprawiając ją z hotelu - pisze z zachwytem tabloid. Zawodowiec! Odprawiona w czwartkowy wieczór Sara długo jednak nie wytrzymała. W piątek rano znów popędziła do ukochanego. Tym razem na poznańskie lotnisko, skąd kadra odlatywała do Belfastu. Artur natychmiast rzucił bagaże i wpadł jej w ramiona. Szansa na kolejną randkę nadarzy się dopiero w poniedziałek.
"Zawodowiec!" Boskie :)