Kilka dni temu Mariusz Pudzianowski ogłosił na łamach Super Expressu, że Marcin Najman nie jest dla niego godnym przeciwnikiem. - Nie będę z tobą walczył, bo nie jestem koniem Joli Rutowicz - przekazał mu na łamach gazety. (Zobacz: Pudzian poniża Najmana)
Zabawne, wygląda bowiem na to, że to tylko sposób na podgrzanie atmosfery przed walką. Pudzian planuje stoczyć z nim pojedynek, a nawet... trochę się go obawia. A przynajmniej docenia "konia Rutowicz" jako przeciwnika. Nasz informator był świadkiem rozmowy, którą odbył z jakąś kobietą w hotelu Mariott w Warszawie:
Z jego wypowiedzi ewidentnie wynikało, że obawia się walki z Najmanem - wspomina. "Wydaje mi się, że Najman jest za lekki, żeby mnie znokautować i zrobić mi krzywdę" - mówił. "Ale z drugiej strony, widziałem walki, które kończył jednym ciosem. Gdyby taki cios mu wyszedł w walce ze mną, to stracę wszystko, co budowałem przez tyle lat." Mariusz powiedział też, że do walki dojdzie tylko, gdy dostanie naprawdę duże pieniądze od organizatorów.