Proces, w którym Kuba Wojewódzki odpowiada za rozbicie przedniej szyby w samochodzie 58-letniego Macieja P., trwa. Zeznania świadków mają ustalić, czy prezenter był pod wpływem środków odurzających. Taką tezę wysunął poszkodowany. Dziennik publikuje szczegóły sprawy. Wojewódzki broni się, twierdząc, że zaatakował mężczyznę, gdyż ten miał mu pokazać nieprzyzwoity gest.
Awantura między prezenterem i 58-latkiem miała miejsce w lutym 2007 roku - wspomina Dziennik. Wojewódzki uszkodził wtedy szybę w hondzie inżyniera. Oskarżony mówi, że była to jego nerwowa reakcja na obraźliwy gest Macieja P., który miał mu pokazać wysunięty środkowy palec. 58-latek zaprzecza temu, tłumacząc, że zasłonił tylko dłonią oczy, by uniknąć "rozbieganego wzroku" Wojewódzkiego, który "nieprzyjemnie skojarzył mu się z wzrokiem narkomana".
Wersja Wojewódzkiego jest taka: Jechał samochodem i zauważył, że "nobliwy mężczyzna" pokazuje mu środkowy palec. Wysiagł więc, by pokazać mu, że nie da się bezkarnie obrażać.
On jednak zablokował drzwi i nastawił głośniej radio. Spytałem: "Czemu nie jesteś teraz taki odważny, cwaniaku?" - tłumaczył przed sądem Wojewódzki. Na odchodne [uderzyłem w przednią szybę], w geście rezygnacji i pogardy. Moim celem nie było wybicie szyby, gdy ona pękła, sam byłem tym zszokowany - wspomina.
Przypomnijmy - zszokowanemu Kubie grozi za to grzywna, a nawet rok więzienia.