Mateusz "Sygnet" Damięcki do czasów Tańca z gwiazdami i Kochaj i tańcz był mocno kojarzony z chałturami, które odbywał w szkołach podstawowych, liceach i gimnazach. Odwiedzał placówki oświatowe każdego szczebla, w całej Polsce. Nie wybrzydzał. Brał od dzieci i młodzieży od 3 do nawet 10 złotych za przyjemność posłuchania o jego ciekawym życiu, "robieniu laski" i lizaniu się po jajach (!).
Przypomnijmy: Damięcki opowiada o "robieniu laski"
Przyszedł sukces Kochaj i tańcz, tytuł "najpiękniejszego Polaka" (który przyjął z pełną powagą, jak order państwowy), ale chyba niewiele się nauczył. Wręcz przeciwnie - instynkt ciułania każdego grosza jeszcze się u niego pogłębił. Oczywiście, idzie kryzys i dobrze być oszczędnym, ale to już ociera się o jakieś dziadostwo. Mateusz odmówił ostatnio udziału w programie radiowym w Planeta FM, bo... nie zapłacili mu za taksówkę!
Piątkowym gościem na Planecie miał być gość specjalny, odtwórca głównej roli w filmie "Kochaj i tańcz". Mówię miał, bo niestety, mimo naszych i waszych oczekiwań, nie wpadnie, ponieważ... nie chcieliśmy zapłacić Mateuszowi za taksówkę - oznajmił DJ Bajor. Tak, tak, za taksówkę. W sumie się nie dziwię, po takim filmie jak "Kochaj i płać" trudno wyskrobać trzy dychy na taryfę. Przykro mi.
Posłuchajcie sami: "Mateusz nie wpadnie, bo nie chcieliśmy mu zapłacić za taksówkę"
Trochę kwas, "Rurku"...