Trudno nie zauważyć, że od kilku tygodni Edyta Górniak zachowuje się jeszcze dziwniej niż zwykle. Jej zachowanie zaczęło nosić znamiona histerii. W prawie co drugim komentarzu pada pytanie, czy z psychiką tej kobiety jest wszystko w porządku. Kilka dni temu podczs nagrania programu Jak ONI Śpiewają Edzia skakała po fotelach, wkładała sobie balon pod sukienkę (dobrze że tylko balon...) i proponowała seks Joannie Liszowskiej.
Tygodnik Rewia szuka przyczyny głębiej. Niedawno w prasie ukazały się podobno zdjęcia Górniak z wyraźnym siniakiem pod okiem...
_**Siniaka na pewno bym zauważył**_ - uspokaja mąż wokalistki, Dariusz Krupa w rozmowie z tabloidem. Może była źle oświetlona. Nic się u nas złego nie dzieje. Pomysł z balonem pod sukienką bardzo się jej fanom spodobał [???]. To są żarty, a ona lubi taki sposób żartowania. Edyta na pewno nie jest w ciąży, gdyby była, musiałbym coś wiedzieć na ten temat. Ona po prostu taka jest. Gdyby za każdym razem, gdy media podają informację o jej ciąży, była to prawda, to mielibyśmy najwięcej dzieci na świecie.
Krupa twierdzi także, że czuje się już zupełnie dobrze i infekcja wywołana tajemniczą tropikalną bakterią (nie mylić z "filipińską"), została już zaleczona. Ciężko jednak przeoczyć fakt, że Krupa po prostu niknie w oczach. W ciągu roku schudł 35 kilogramów (!) i nadal wygląda bardzo mizernie. Pojawiły się głosy, że dziwaczne zachowanie żony równie fatalnie wpływa na jego zdrowie. Krupa twierdzi, że nie martwi się Edytą i jej dogorywającą karierą, tylko "tak ogólnie":
Ja po prostu mam taką naturę - przemuję się światem i jego problemami, ale do smutnych ludzi na pewno nie należę.