Britney Spears w przeciwieństwie do innych gwiazd nigdy nie wywyższała się ponad swoich pracowników. Amerykańskie media donoszą, że piosenkarka podczas swojej ostatniej trasy koncertowej zatrzymuje się jedynie w najdroższych hotelach. To oczywiście nikogo nie dziwi. Zaskakuje jednak fakt, że również jej ekipa korzystała z tych samych luksusów. Podczas ostatniego występu w Minneapolis gwiazda zapłaciła za 60 pokoi. Zapewnienie wygód tancerzom, muzykom, technikom i obsłudze kosztowało ją… 34 tysiące dolarów!
Jak się można było spodziewać, Spears zatrzymała się w najdroższym apartamencie. Do swojej dyspozycji miała 100-metrowy pokój z panoramicznym widokiem na miasto. A gdyby chciała się przewietrzyć, to mogła sobie pospacerować po 50-metrowym tarasie. W wykładanej marmurami łazience znajdowała się wanna na 5 osób. Może któremuś tancerzowi (w końcu Britney teraz w nich gustuje) poszczęściło się i wziął kąpiel w tym ogromnym jaccuzi.
Z piosenkarki powinna chyba wziąć przykład jej starsza koleżanka, Madonna. Jeszcze nie tak dawno jej ekipa narzekała, że traktowani są jak ludzie drugiej kategorii. Podczas swojej ostatniej trasy koncertowej gwiazda sypiała w najdroższych apartamentach, a pracowników i tancerzy lokowała w obskurnych motelach i schroniskach.