W tym sezonie popularne zrobiło się promowanie na nieszczęśliwą miłość. Nic dziwnego - po sukcesach na Kingi Rusin i Weroniki Pazury na tym polu niejedna chciałaby pójść w ich ślady. Mało znana dotąd Dorota Deląg wyznała więc na przykład, że: miała depresję i przez 7 miesięcy nie wychodziła z domu przez faceta, który odmawiał jej seksu. Powiedziała, że to jakiś "artysta". Kto? Chyba nie chcemy wiedzieć.
Z tego poniżania się za darmo (w Big Brotherze przynajmniej coś płacą, za wywiady - nie) nabija się Kuba Wojewódzki. W dzisiejszej Polityce poświęcił Dorocie cały akapit:
W show-biznesie tak już jest, że wszystko może być towarem, a każdy towar da się sprzedać - pisze. Znana (głównie swemu bratu) aktorka o znanym (dzięki swemu bratu) nazwisku, czyli Dorota Deląg, ładnie opakowała, a następnie zhandlowała swoją depresję. Dzięki temu jesteśmy bogatsi o wiedzę, ile artystka może wytrzymać, leżąc przed telewizorem, a ile stojąc bez seksu. Albo odwrotnie.
Przypomnijmy ten "delikatnie" żenujący wywiad: "Przez 7 miesięcy siedziałam w domu"
Przy okazji dostaje się też największej cierpiętnicy miesiąca - Annie Ibisz. Współczujemy - na oczach widzów poniżył ją już Gąsowski, po wyłączeniu kamer - Beata Tyszkiewicz, a teraz on.
Szokujące wyznanie padło ostatnio z ust Anny Ibisz 2, nie mylić z Anną Ibisz 1 - pisze Kuba. Dwójka wyznała: "Jestem jak wańka wstańka. Możesz mnie trzepnąć, a ja znowu bęc i do góry." Obraz Krzystofa I. rysuje się coraz wyraźniejszy. Szczególnie w kontekście słów Brigitte Bardot: "małżeństwo zwykle przegrywa się na punkty, nigdy przez knockout".