Britney Spears bardzo stara się nadrobić czas, kiedy nie miała kontaktu z synami. Bardzo poważnie potraktowała rady psychologa i pediatry sądowego, którzy obserwowali ją przez pierwsze miesiące opieki nad dziećmi. Gwiazda postanowiła, że nie chce rozstawać się z Seanem Prestonem i Jaydenem Jamesem, więc wzięła obu ze sobą w trasę koncertową. Przejęta swoją rolą odpowiedzialnej matki Spears przerwała ostatnio koncert w Vancouver, kiedy poczuła w powietrzu marihuanę.
Fani gwiazdy byli zszokowani, kiedy po trzeciej piosence ich idolka zniknęła za kulisami. Muzyka została wyłączona, a wszystkie światła zapalone. Dopiero po kilkunastu minutach z głośników odezwał się głos, który stwierdził, że koncert nie zostanie dokończony, dopóki widzowie nie przestaną palić trawki. Po 40 minutach Britney wróciła na scenę i z przejęciem stwierdziła: _**Marihuana to pierwszy krok do ćpania!**_ Pomimo gwizdów fanów z uśmiechem na ustach dokończyła show.
Baliśmy się o bezpieczeństwo osób, które pracowały nad sceną – powiedział później promotor koncertu. Nie chcieliśmy również narażać Britney. Śpiewanie w miejscu, które jest wypełnione narkotykowym dymem, nie należy do najprzyjemniejszych.