Przez długi czas Doda i jej menedżerka Maja Sablewska stanowiły team tak zgrany, jak rzadko zdarza się w show-biznesie.
Wspólnie produkowały niekończące się wielopiętrowe afery i skandale, i umiejętnie podsycały swoimi wypowiedziami wrażenie, że wokół Dody ciągle się coś dzieje. Jednak jak donosi Na żywo, Sablewska nie poleciała z piosenkarką do USA. Znalazła jej menedżera na miejscu, dogadała z nim wszystkie szczegóły, po czym puściła Dorotę samą.
Rabczewska wierzy, że zdoła przebić się na amerykańskim rynku muzycznym. Czy Maja nie poleciała z nią, bo nie podziela jej zdania? Czy może to Doda uznała, że Maja jest "za cienka" na Stany?
Są takie plany - mówi niechętnie Sablewska. Życzyłabym tego Dodzie, ale jak wszystko wymaga to czasu i pracy. Wierzę, że tak się stanie.
Zdaniem znajomych wokalistki, Doda poważnie myśli o przeprowadzce za ocean. Właśnie powstaje teledysk do piosenki Dziękuję, którą Rabczewska chce się pożegnać z polską publicznością.
Większość piosenek zaśpiewa w języku angielskim, z myślą o zachodnim rynku - mówi jej koleżanka. Zresztą cały album powstanie w USA. Doda bardzo się stresuje.
Życzymy oczywiście powodzenia. Z całego serca. Niestety, dość trudno "podbijać Amerykę", nie umiejąc wypowiedzieć się płynnie po angielsku. Nawet na takim poziomie:
Jak to będzie po angielsku?