Katie Price nigdy nie ukrywała, że jej uroda to w głównej mierze zasługa operacji plastycznych. Co więcej, z każdej kolejnej wizyty u chirurga robiła ogromne wydarzenie medialne. Przyznała się do czterech zabiegów powiększania piersi, dwóch zmniejszenia i korekty nosa. Pomyślcie, jak wiele z nich zataiła. Gwiazda przeprowadziła się niedawno do Los Angeles, gdzie próbuje zrobić karierę i - jak twierdzi - Hollywood to prawdziwy raj.
Chirurdzy plastyczni mają tu swoje kliniki na rogu każdej ulicy - powiedziała w ostatnim wywiadzie. W zaledwie kilka dni po przylocie zdążyłam sobie zrobić dwa zabiegi powiększenia ust. Wymieniłam sobie także wszystkie zęby. Wstrzyknęłam sobie tyle botoksu, że nie mogę nawet powieką ruszyć.
Brytyjka stwierdziła, że bolesnym zabiegom nie poddaje się wyłącznie dla własnego widzimisię. Ma bardzo poważny powód, aby faszerować swoje ciało silikonem i jadem kiełbasianym. Nie chce, żeby jej mąż, Peter Andre, miał ochotę na inne kobiety.
Każda kobieta, która o siebie nie dba, zwyczajnie prosi o to, żeby jej mąż znalazł sobie kochankę. Jeśli ma się tłuszcz, zmarszczki i zwiędłe piersi, to nie ma co liczyć na miłość. Nikt nie kocha grubasów - dzieli się mądrościami życiowymi Price. Dbam o siebie i od Petera wymagam tego samego. W Los Angeles mąż ciągle chodził bez koszulki, więc nieustannie miałam ochotę na dziki seks. Gdyby miał brzuch, nie potrafiłabym być taka namiętna.
Wzruszające. Zdaje się, że uczucie Katie do męża jest równie prawdziwe co jej biust.