Jedną z nielicznych rzeczy, która spędza sen z oczu Lady Gadze (tak to się odmienia?!) jest strach przed zaszufladkowaniem.
Dlatego od początku swojej kariery konsekwentnie inwestuje w swój dziwaczny image. Twierdzi, że sama projektuje swoje szalone stroje i kosmiczne dodatki. Prędko też znalazły się coraz to nowe naśladowczynie jej stylu. Lady GaGa zapewnia, że nie ma nic przeciwko temu:
Schlebia mi to. Jeśli ludzie naśladują mój wygląd, znaczy, że oddziałuję na kulturę - ogłosiła. Bez względu na to, czy ma się wpływ na innych, trzeba kreować swój wizerunek z wyczuciem. Mimo że tworzę pop, mam w sobie dużo rock'n'rollowego ducha. Jestem punkówą, która lubi czyste i wyszukane elementy. Dlatego tak kocham Chanel i Versace.
Jak na razie jest to miłość nieodwzajemniona. Ale kto wie, może uda jej się wkraść w łaski dyktatorów mody. Przecież 20 lat temu nikt nie przypuszczał, że kiczowata Madonna stanie się kiedyś "ikoną".
Nie mylić z naszą "ikoną telewizyjną"...