No i stało się. Jak zapewne spodziewaliście się, Krzysztof Ibisz postanowił odpowiedzieć na łamach Vivy swojej żonie, Annie, która wyznała na łamach konkurencyjnej Gali, że o mało nie zemdlała, gdy ją rzucał. Prezenter wytacza najcięższe działa - pozuje na okładce i w środku numeru z ich synem. Wplątuje go w ten sposób w konflikt i sugeruje, że to on jest tym dobrym rodzicem.
Ten wywiad to jest już naprawdę przegięcie - przykład na to, jak patologiczne zachowania wywołuje w ludziach żądza bycia znanym i podziwianym. Ibisz opowiadając, jak cudownym jest ojcem nie zauważył nawet, że przekroczył ostatnią granicę śmieszności i dobrego smaku. Obok zdjęć z synem możemy podziwiać go np. w otoczeniu młodych lasek na siłowni i na stole operacyjnym, w czasie przymiarek do operacji plastycznej oczu. Które z tych zdjęć ma być niby żartem? I co tam robi to dziecko? Jaki kochający ojciec wplątuje syna w taki syf?
Ibisz zaczyna od zasugerowania, że w związku z Anną zabrakło przyjaźni albo seksu. Chwilę później daje bowiem do zrozumienia, że pieniędzy im nie brakowało.
Udany związek to właściwa proporcja rzeczy ważnych: przyjaźń, seks i tak zwana ekonomia - wyjaśnia. Związek to stół na trzech nogach. A stół na trzech nogach nigdy się nie chwieje. Ale jeśli którejś nogi zabraknie - to leżymy.
Dalej Ibisz krytykuje żonę za robienie z siebie ofiary:
To nie jest tak, że tylko jedna strona pracuje na rozstanie. Zawsze wina rozkłada się na dwoje. Niestety, w naszej kulturze kobiecie łatwiej budować wizerunek osoby pokrzywdzonej, porzuconej, poszkodowanej przez egoistycznego samca. I nikt już potem nie zadaje sobie trudu, by przeanalizować, dlaczego się tak stało.
Powiedzmy to wprost, gdybyś zajrzała przez dziurkę od klucza do wielu drzwi, okazałoby się, że takie sytuacje zdarzają się w co drugiej rodzinie - przekonuje. Tylko z pozoru może tak wyglądać, że to Ibiszowi odbiło. (...) Rozstania zwykle są nie dla kogoś, lecz dlatego że związek był chory. Jeżeli w związku istnieją mocne podstawy, przyjaźń, seks, zrozumienie, to nic mu nie grozi.
Co było nie tak z tym seksem?
Ibisz odbija też piłeczkę komentując słowa Ani, która żaliła się, że wracał późno do domu i sugerowała zdrady. Twierdzi, że to ona się o niego nie troszczyła. W dodatku - chciała pieniędzy. Gdyby ich nie zarabiał, też by narzekała:
Viva: Jak przeczytałam, codziennie wracałeś o drugiej w nocy. Nie padały pytania, gdzie byłeś i co robiłeś. Kobieta boi się odpowiedzi na nie.
Ibisz: A ja właśnie chciałbym, żeby Ania mi je zadała. Żeby zadzwoniła do mnie w ciągu dnia, pytając, co robię i czy coś jadłem. Żebym czuł, że się o mnie troszczy.
Viva: Kobieta pewnie chciałaby mieć cię w domu.
Ibisz: A jednocześnie chciałaby mieć wysoki standard życia. Czy zrezygnowałaby z niego po to, żebym sprzątał, gotował i mył naczynia? Nie jestem pewien. Potem zaczęłyby się wyrzuty - nie ma pieniędzy, nie mamy za co pojechać na wakacje, itd.
Dziewczyny, jak byście się poczuły, gdyby Wasz facet zasugerował coś takiego w gazecie, z Waszym synem na okładce?
Ibisz idzie jeszcze o krok dalej, przekonując, jak cudownym jest ojcem. Niepytany wtrąca na przykład taką historyjkę:
Starszy syn, Maks, wczoraj zadzwonił do mnie, że leży w łóżku i żebym przyjechał go przytulić i poczytać mu bajki. Przerwałem spotkanie i pojechałem. Wzruszył mnie tą tęsknotą. Można być dobrym ojcem mimo rozstania z matkami swoich dzieci.
I deklaruje: Trzeba myśleć przede wszystkim o dziecku, potem o partnerce i o sobie na końcu. W takiej kolejności.
O kim więc myślał Ibisz, używając syna do takiej gry o popularność?