Niedawno tygodnik Świat i Ludzie doniósł, że Krzysztof Krawczyk w stanie przedzawałowym znalazł się w szpitalu (zobacz: Krawczyk miał stan przedzawałowy)
. Mimo że łatwo w to uwierzyć biorąc pod uwagę dotychczasowy tryb życia piosenkarza oraz jego figurę, Krawczyk zaprzecza, jakoby miał problemy z sercem:
Przywykłem już do rozpowszechnianych co jakiś czas sensacji na mój temat - mówi Twojemu Imperium. Ale kiedy czytam informacje, że wylądowałem w szpitalu, bo miałem zawał, to na moich współpracowników pada blady strach, ponieważ ja ich utrzymuję. Zapewniam wszystkich, że nic takiego się nie wydarzyło, poza tym, że spędziłem dwa dni w warszawskim szpitalu jedynie na corocznych badaniach. Widocznie ktoś mnie tam zobaczył i poszła fama, że Krawczyk jest ciężko chory. Lekkie zaburzenia pracy mojego serca, które były powikłaniem po grypie, zostały już usunięte farmakologicznie.
Przy okazji zapewnia, że nie ma problemów finansowych. Dlaczego? Czy ktoś go o nie posądzał?
To prawda, że wziąłem kredyt, aby wydać moja ostatnią płytę "Warto żyć". Zastawiłem dom, działkę, polisy ubezpieczeniowe, gdyż chciałem pracować w najlepszych warunkach i z najlepszymi ludźmi. Niestety przewalutowałem kredyt, co spowodowało, że urósł ze 140 tysięcy do 250 tysięcy złotych. Już go spłaciłem. Z czystym sumieniem ruszam w trasę koncertową. Gdyby było ze mną źle, nie podjąłbym się tego.