O problemach członków Lady Pank z alkoholem, prawem i fanami wiadomo już od dawna. Wszystko wskazuje na to, że te dinozaury rocka po wielu latach grania w końcu wymrą. Afera z rzucaniem butelką w publikę na pewno nie poprawiła nastrojów w zespole i nie przysporzyła Panasewiczowi ofert od organizatorów koncertów. Taka sytuacja nie wpływa pozytywnie na relacje pomiędzy członkami grupy. Niedawno o kryzysie Lady Pank mogli przekonać się widzowie, którzy przyszli na ich koncert do warszawskiej Stodoły.
Mimo zapowiadanego od dłuższego czasu koncertu jeden z liderów olał (dosłownie) publikę. Nie pojawił się w ogóle – poinformował nas jeden z czytelników. Co ciekawe, na koncercie Panasewicz pogardliwie nazwał swojego kolegę "celebrytą" i oświadczył, że właściwie zespołu już nie ma.
Doniesienia o pijaństwie członków grupy w trakcie występów pojawiały się już kilkakrotnie. Widać 40 tysięcy kary za chlanie i "chamstwo" nie jest wstanie powstrzymać zespołu przed kolejnymi wpadkami.
Z nieoficjalnych źródeł wiem, że Borysewicz nie był w stanie wejść na scenę, bo zalał się w trupa – dodaje nasz informator. Tajemnicą poliszynela jest bowiem, że Borysewicz ma problemy z alkoholem.
Ciekawe, co tam u młodej laski Borysewicza. Jak jej się żyje z takim facetem.