Jak donosi Fakt, przyczyną rozstania Ewy Szabatin i Josha Vittuli było to, że facet chciał dzięki niej zaistnieć w show-biznesie. Dziwi nas tylko, że tabloid obwieszcza to jak jakieś odkrycie. Przecież to było oczywiste od dawna. A przynajmniej odkąd gość zaczął się wpychać na jej zdjęcia na bankietach.
Josh odszedł, bo nie udało mu się wylansować u boku sławnej tancerki - pisze tabloid. A próbował, o czym wiemy od bliskich znajomych Ewy. Szybko się zorientował, że jego dziewczyna, nie dość, że sama jest popularna, to jeszcze zna wielu wpływowych ludzi. I wymyślił, że na jej plecach dostanie się do mediów. Ewa umawiała go na spotkania z producentami telewizyjnymi. Amerykanin spotkał się np. kilka razy z Rinke Rooijensem. Niestety, nic z tych rozmów nie wyniknęło. Josh niewiele potrafił, do tego nie mówił po polsku.
Szabatin dalej dwoiła się i troiła, aby znaleźć pracę dla ukochanego. Raz nawet załatwiła mu, że znalazł się na okładce miesięcznika dla panów. I na tym możliwości tancerki się skończyły. Josh dorabiał sobie lekcjami angielskiego, ale przecież nie o tym marzył. Kupił więc bilet do domu i zostawił Ewę.
Trzeba przyznać, że nie trafił najlepiej. Kariera Szabatin, o ile w ogóle można użyc takiego określenia, mocno podupada. Tancerka ma poważne problemy finansowe i żadnych sensownych pomysłów na dochodowe zajęcie. Projektowanie ubrań nie wypaliło, czemu zresztą trudno się dziwić, a w Tańcu z gwiazdami jej nie chcą. Może to i lepiej, że przynajmniej nie ma już chłopaka na utrzymaniu.
Szczególnie takiego sępa...