W niedzielę pisaliśmy o wypadku Madonny - piosenkarka spadła z konia podczas przejażdżki po nowojorskiej posiadłości swojego przyjaciela. Od razu została zawieziona do szpitala, gdzie lekarze stwierdzili, że doznała jedynie niegroźnych potłuczeń. Kilka godzin później rzeczniczka prasowa Madonny ogłosiła, że wszystkiemu winni byli paparazzi, którzy fleszami spłoszyli konia.
Okazuje się jednak, że piosenkarka wolała zwalić winę na fotoreporterów, niż przyznać się, że nie potrafiła zapanować nad zwierzęciem. Z policyjnego raportu jasno wynika, że paparazzi pojawili się na miejscu dopiero kilka minut po zdarzeniu.
Już w 2005 roku Madonna udowodniła, że nawet poważny upadek z konia nie jest w stanie pokrzyżować jej planów. Ze złamaną ręką nakręciła teledysk do swojego przeboju Hung Up. Ze swojego wypadku śmiała się nawet podczas jednej z sesji zdjęciowych. Jej znajomi obawiają się jednak, że jej hobby może się kiedyś skończyć tragedią. Madonna zbyt mało bowiem przykłada się do techniki jazdy, jeździ bardzo brawurowo i nieodpowiedzialnie.
Przypomnijcie sobie, jaką cenę za jazdę konno musiał zapłacić Christopher Reeve, odtwórca roli Supermana.