Trwa ładowanie...
Przejdź na
aktualizacja

KAMMEL I KOCHANKA WYCIĄGALI Z BANKU 10 MILIONÓW ROCZNIE!!! (tak to się robi w Polsce)

0
Podziel się:

Czytajcie i uczcie się! Tak się zarabia w Polsce na porsche...

KAMMEL I KOCHANKA WYCIĄGALI Z BANKU 10 MILIONÓW ROCZNIE!!! (tak to się robi w Polsce)

W polskim show-biznesie nie było jeszcze chyba grubszej afery. Puls Biznesu przeprowadził dochodzenie, w wyniku którego ustalono, że Katarzyna Niezgoda, wieloletnia kochanka i kobieta Tomka Kammela zlecała kontrakty na olbrzymie kwoty jego firmie. Banki wydawały na organizowane przez nią szkolenia nawet po 10 milionów złotych rocznie! (A to Niezgoda kontrolowała w nich wydatki na szkolenia.)

Smaczku sprawie dodaje fakt, że firma szkoleniowa, którą założył Tomek Kammel z koleżanką nazywa się Sparrow. Jak słynny pirat - Jack Sparrow.

Operacja została przeprowadzona tak sprawnie, że nikt się nie zorientował przez całe 4 lata. Przez ten czas banki, w których pracowała Niezgoda (BPH i Pekao) przelały na konto firmy związanej z Tomkiem prawie... 30 milionów złotych! Tak wynika z danych opublikowanych przez Puls Biznesu. Fakt, że kontrakty nie zostały zawarte z dochowaniem etyki potwierdził zarząd banku Pekao zwalniając Katarzynę z pracy przed kilkoma dniami.

Na trop sprawy wpadł dziennikarz Pulsu Biznesu, Dawid Tokarz. To właśnie po jego szczegółowych pytaniach skierowanych do zarządu banku Pekao zalecono wewnętrzny audyt, w wyniku którego po dwóch tygodniach zwolniono Niezgodę ze stanowiska.

Co więc się dokładnie stało? Czytajcie i uczcie się - tak się zarabia w Polsce na porsche:

Sparrow w 2001 roku założyli Tomasz Kammel, który objął 10 proc. udziałów, i jego bliska znajoma Ewa Wróbel (90 proc.), m.in. autor i producent programu "Kammel tropi... najlepsze reklamy świata", który ukazywał się na antenie telewizji publicznej - pisze gazeta. Spółka od początku zajęła się przede wszystkim usługami szkoleniowymi.

Kontrakt z bankiem Kasi był dla firmy żyłą złota. Zwiększył najpierw ich przychody trzykrotnie. Później aż sześciokrotnie:

Przez cztery pierwsze lata firma Sparrow osiągała roczne obroty rzędu 1-2 mln zł. Aż do 2005 r., kiedy jej przychody wzrosły skokowo do 5,5 mln zł. Wtedy właśnie wśród głównych odbiorców usług spółki na pierwszym miejscu pojawił się bank BPH. Taki sam status miał w latach 2006 i 2007, kiedy przychody Sparrow sięgnęły 9,2 mln zł - wylicza Puls Biznesu. Wiceprezesem banku odpowiedzialnym za szkolenia była wtedy Katarzyna Niezgoda, od 2004 r. partnerka Tomasza Kammela.

Już ten fakt wystarczyłby za dowód. Ale to dopiero początek...

Kasia zmieniła wkrótce pracę i firma Sparrow podążyła za nią, do nowego banku. Czy trzeba coś jeszcze dodawać?

Małgorzata Dłubak, rzecznik prasowy banku BPH, przyznała, że w 2008 r., czyli po odejściu z banku Niezgody Sparrow zorganizowała tylko jedno szkolenie. W ubiegłym roku głównym klientem Sparrow był już Bank Pekao, do którego w wyniku fuzji trafiła Katarzyna Niezgoda.

To kolejny ważny fakt:

Z naszych informacji wynika, że przed przyjściem Niezgody Pekao w ogóle nie korzystało z usług Sparrow - donosi PB. A od grudnia 2007 r. spółka ta stała się (nie uwzględniając prostych szkoleń informatycznych) największym dostawcą szkoleń dla banku. Tylko w 2008 r. Pekao przelało na jej rachunki prawie 10 mln zł.

10 milionów w rok! Ale teraz uwaga - Kammel nie był wcale taki głupi. Zapewne nie chcąc wzbudzać podejrzeń zrezygnował formalnie z udziałów w firmie. Pobierał od niej jednak pieniądze jako pracownik (być może wielokrotnie większe - tego nie wie nikt), a udziały odsprzedał zaufanej osobie. Wszystko wskazuje na to, że Sparrow była nadal ściśle z nim związana:

Od września 2007 r. [czyli na kilka miesięcy przed "transferem" do Pekao - przypadek?] Tomasz Kammel nie był udziałowcem Sparrow - pisze Puls Biznesu. Jak ustaliliśmy udziały sprzedał jednak swojemu przyjacielowi, a poza tym cały czas pracuje dla Sparrow, a spółka dla niego (jest tam zatrudniona m.in. jego asystentka).

Wszystkie podejrzenia potwierdzają sami Kasia i Tomek, milcząc jak zaklęci. Puls Biznesu informuje, że od wielu dni nie odbierają telefonów i nie chcą wyjaśniać skandalu. Podobną strategię Kasia zastosowała wobec swoich przełożonych, gdy sprawa wyszła na jaw:

W trakcie audytu zleconego przez wiceprezesa Luigi Lovaglio pani wiceprezes nagle się rozchorowała - mówi informator gazety. Potem jednak wróciła do pracy i wydawało się, że wszystko rozejdzie się po kościach.

W zasadzie nie dziwimy się jej milczeniu. Co tu jeszcze wyjaśniać? Można się tylko schować i żyć z ciężko zarobionych milionów.

Gratulujemy odwagi i bezczelności, kapitanie Sparrow.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)