Mamy dobrą wiadomość dla fanek Roberta Pattinsona: aktor nie jest takim świętoszkiem, na jakiego próbuje kreować go jego menedżer. Okazuje się, że odtwórca roli Edwarda to prawdziwy niegrzeczny chłopiec. W udzielonym niedawno wywiadzie gwiazdor opowiedział o czasach swojej edukacji. Przyznał, że został wyrzucony ze szkoły, kiedy miał 12 lat.
Gwiazdor wyznał, że nigdy nie był popularnym dzieckiem, a szkoła była dla niego prawdziwym piekłem. Nie miał żadnych przyjaciół, a uczniowie wytykali go palcami.
Byłem strasznym odludkiem – powiedział Robert. Nie byłem lubiany i niełatwo było mi otworzyć się na innych. Dlatego właśnie nieustannie szukałem kłopotów. Chciałam się jeszcze bardziej wyróżniać, skoro nikt mnie nie akceptował.
Trudno było mi wytrzymać na lekcjach - dodaje. Dlatego przychodziłem na zajęcia tylko tych nauczycieli, których lubiłem. W ogóle nie odrabiałem zadań domowych i nie nadrabiałem materiału. Nie miał mi kto pomóc ani doradzić. W końcu przeholowałem i dyrektor postanowił mnie wyrzucić. Wywalono mnie, gdy miałem 12 lat. Byłem wtedy bardzo zagubionym dzieckiem.
Widać problemy w szkole nie przeszkodziły Pattinsonowi zaistnieć w show-biznesie. Pewnie dziś wiele jego byłych koleżanek szczerze żałuje, że "wytykały go palcami".