Na fryzjera. I to podobno wcale nie w jakimś snobistycznym salonie. Jak wyśledził Super Express Jusia we fryzjerskim fotelu spędziła jakieś dwie godziny. Wchodząc miała na głowie tłuste strąki, a wyszła z puszystą zadbaną fryzurą, w której na pierwszy rzut oka nic się nie zmieniło, z wyjątkiem stopnia czystości. Tabloid ustalił, że zapłaciła za to 350 złotych.
Miejmy nadzieję, że zrobili jej tam coś więcej niż tylko mycie głowy, bo to raczej sporo jak na zabieg, który można wykonać w domu w ciągu kilku minut.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.