Kolejny dzień i kolejne szczegóły afery _**Kammel Gate**_. Tym razem Dziennik donosi, że sprawa może być grubsza (bez skojarzeń :) niż myśleliśmy. Katarzyna Niezgoda nie wyleciała podobno za sam konflikt interesów, czyli fakt, że zlecała milionowe kontrakty firmie założonej przez swojego partnera. Na to przymykano oko. Informatorzy gazety sugerują, że niektóre pieniądze mogły zostać dodatkowo... No właśnie? Ukradzione? Zobaczcie, co mówi menedżer z Pekao:
Kasia przesadziła z wielkimi zleceniami dla Sparrowa. Ściągnęła na siebie zainteresowanie bankowych audytorów. W korytarzu centrali mówi się, że istota sprawy leży w tym, że z banku szły pieniądze, a w zamian nie było usługi, czyli szkoleń. Przynajmniej niektórych. W ostatnim czasie w Pekao zostało przeszkolonych 15 tysięcy pracowników. Wielkie pieniądze. Wiele z tych szkoleń miał robić Sparrow związny z Kammelem.
Czy w tym strumieniu pieniędzy część była dodatkowo przelewana "za nic"? To byłaby dopiero pazerność.
Same okoliczności zwolnienia Niezgody również wyglądają paskudnie. Informator Dziennika przytacza scenkę, która rzuca światło na sposób działania ludzi, którzy szkolili pracowników banku standardów postępowania w biznesie (to daje do myślenia!):
Kiedy bankowi audytorzy tropili powiązania Pekao ze spółką Sparrow, wokół Niezgody zrobiło się gorąco - pisze gazeta. _**Poszła na zwolnienie, przestała pojawiać się w biurze.**_
W jedną z ostatnich sobót kamery przemysłowe w centrali banku zarejestrowały dziwną scenę - mówi warszawski bankier. Oto w biurowcu pojawiła się Niezgoda, oficjalnie przebywająca na zwolnieniu. Wzięła jakieś papiery i wyszła. Osobliwe zachowanie, szczególnie w sytuacji, w której się znalazła.
Ochrona banku ma to nagranie. Po tym incydencie pokój Kasi został zaplombowany, a ona sama - odcięta od dostępu do danych firmy.
Czy trzeba jeszcze cokolwiek dodawać? Tacy ludzie dorabiają się w Polsce milionów. Gratulujemy. Smacznego.