Reporter Super Expressu przyłapał Tomasza "Jacka Sparrowa" Kammela na czułościach z samochodem. Głaskał po masce swoje warte ok. 300 tysięcy złotych porsche carrera 4S, z którego jest taki dumny. Nic dziwnego, ciężko na nie zapracował...
Obok stał drugi mężczyzna, zdaniem tabloidu wyglądający na bogatego. Czyżby Kammel nosił się z zamiarem sprzedaży samochodu? Trudno uwierzyć, bo zgromadził z "dziewczyną" tyle kasy, że nawet po jej zwolnieniu powinno im starczyć do końca 2030 roku. No, chyba że wymienia je na nowszy/droższy model?
Piękny prezenter na pewno nie zginie - pisze tabloid. Jest człowiekiem zaradnym i pracowitym. Wie, że teraz to na jego głowie spaść może utrzymanie domu i narzeczonej. Gotówka z porsche na pewno rozwiązałaby ewentualne problemy. Auta nie musi aż tak bardzo żałować, bo ma jeszcze ferrari F350 warte ponad 200 tysięcy. Poza tym na szkoleniach potrafi zarobić nawet do 80 tysięcy miesięcznie.
No właśnie, ciekawe czy będą jeszcze jacyś chętni. Tomek, który szkolił setki pracowników firm "technik komunikacji w mediach", gdy przyszło co do czego, zamilkł. Wyłączył telefon i odmówił komentarzy wszystkim dziennikarzom piszącym o aferze bankowej. Nie tylko tym z tabloidów, również z Pulsu Biznesu i Dziennika. Pokazał jak wspaniałym jest praktykiem. Czy tego uczył na swoich "wykładach"? Współczujemy wszystkim przyszłym i byłym uczniom.