Kasia Cichopek lubi iść w zaparte. Taki ma sposób komunikacji z fanami. Któryś już raz z kolei zapewnia, że nie powiedziała, że jest "ikoną". Mimo że dokładnie tak powiedziała. Przypomnijmy: "Jestem ikoną telewizyjną bardziej niż filmową. To, że ludzie mnie pokochali, świadczy o tym, że przeciętna nie jestem."
Tym razem przerywa milczenie na temat najśmieszniejszego skandalu ostatnich tygodni. Okazało się bowiem, że ustawiała się z bratem na robienie zdjęć "z ukrycia", które ten sprzedawał za grubą kasę tabloidom (zobacz: *Brat Cichopek to paparazzi!)
*. Kaśka nie chce powiedzieć nic konkretnego, tylko sugeruje, że nie ma nic wspólnego ze sprawą. Wierzycie jej?
To jest sprawa rodzinna, a cokolwiek by się działo, rodzina jest dla mnie ważna - mówi w wywiadzie dla Gali. Trudne sytuacje nie powodują zmiany uczuć do bliskich, co najwyżej problemy, z którymi trzeba się zmierzyć. Mogę tylko powiedzieć, że dowiedziałam się o tym z mediów.
Czyli mamy uwierzyć, że brat ją szpiegował, robił foty z ukrycia i nie dzielił się z nią zarobioną kasą? Kasiu, takie bajeczki możesz opowiadać małym pieskom.