Łukasz Płoszajski jest dowodem na to, że ciemna strona show-biznesu naprawdę istnieje. Wspominamy o tym ku przestrodze tych, którzy uważają, że wszystkim serialowym "gwiazdom" żyje się jak w bajce.
Tak nie jest. Łukasz, grający w serialu Pierwsza miłość od lat wydeptuje wykładzinę w redakcjach brukowców, próbując zainteresować kogoś swoim życiem. Już nie raz udowodnił, że jest gotów sprzedać wszystko, z prywatnymi zdjęciami z podróży poślubnej włącznie (zobacz: *Płoszajski sprzedał zdjęcia z podróżny poślubnej)
*.
Mimo tych wysiłków, nadal funkcjonuje na dalekich obrzeżach show-biznesu. Dotąd szczytem jego osiągnięć był występ u Kuby Wojewódzkiego. Sądzimy że już nic więcej go nie czeka. Trudno mu jednak odmówić wytrwałości. Właśnie uznał, że zbliżająca się pierwsza rocznica ślubu z Emilią Oleksiak jest doskonałą okazją, by o sobie przypomnieć.
Nie będzie to huczna impreza - zapowiada na łamach Super Expressu. Tym razem mamy zamiar spędzić czas tylko we dwoje. Nie będziemy siedzieć w czterech ścianach, w których mieszkamy, tylko będziemy świętować w jednym z urokliwych miejsc w Polsce. Tak się ostatnio złożyło, że w ostatnim czasie często jeździmy w polskie góry. Byliśmy w Zakopanem, w Bukowinie czy Górach Izerskich. Teraz tez spędzimy weekend w cichym i spokojnym miejscu.
Aż dziwne, że nie podał dokładnego adresu. Na szczęście zawsze może dosłać SMS-em.
Przypomnijmy kultowe białe kozaki jego żony z wesela. To był strój roku:
