Wczoraj Amy Winehouse opuściła szpital w St.Lucia. Gwiazda trafiła na oddział intensywnej terapii po tym jak zemdlała z powodu odwodnienia organizmu wywołanego ciągłym imprezowaniem. Lekarze doprowadzili piosenkarkę do stanu, w którym mogła wyjść na scenę. Oczywiście Winehouse nie zamierzała wykorzystać dobrego samopoczucia, aby spotkać się z fanami... Natychmiast po opuszczeniu kliniki poszła do ulubionego baru i... upiła się.
Ponieważ menedżer gwiazdy i opiekujący się nią lekarze podejrzewali, iż Amy zechce znów sięgnąć po alkohol, piosenkarka została odeskortowana do hotelu. Winehouse opuściła szpital w karetce pogotowia, w towarzystwie dwóch pielęgniarzy. Jednak miała zupełnie inne plany na wieczór i na pierwszych światłach po prostu zwiała z samochodu!
Tego samego wieczora widziano ją pijaną w towarzystwie nowego znajomego. Para udała się na spacer, a później zniknęła za drzwiami wynajętego pokoju. Dziennikarze szybko odkryli, że towarzysz gwiazdy to Anton Moses, miejscowy sprzedawca muszli.
Zastanawiamy się czy na małej wyspie St. Lucia został jeszcze ktoś z kim Winehosue nie spała...